Zajęcia terenowe, to najbardziej oczekiwane przez uczniów lekcje geografii. Dzień spędzony poza murami szkoły, w towarzystwie kolegów i uśmiechniętych opiekunów, na świeżym powietrzu, bez klasówek, kartkówek i odpytywania stanowią idealne tło do poznanie walorów przyrodniczych, kulturowych i historycznych naszych najbliższych okolic.
Jaśliski Park Krajobrazowy, położony na terenie naszej gminy, rokrocznie dostarcza młodzieży bogactwa wrażeń w postaci malowniczych krajobrazów, unikatowej galerii fauny i flory, ciekawej historii i bogatego folkloru stworzonego przez ludzi zamieszkujących ten region.
Rezerwat Przyrody „Kamień nad Jaśliskami” stanowił cel tegorocznej wyprawy klas ósmych.
„Ze szkoły dojechaliśmy autokarem do Lipowca. Tutaj powitały nas konie z gospodarstwa agroturystycznego „Ostoja”. Kilka fotek, krótka pogadanka z przewodnikiem, mapa w dłoń i ruszamy z buta ku szczytowi. Przechodzimy przez most na potoku Bielcza i po 500 m skręcamy w lewo na żółty szlak. Idziemy łąką pod górę. W oddali po prawej stronie dostrzegamy zniszczone obiekty dawnego PGR-u. Wchodzimy do lasu. Podejście jest łagodne. Zbieramy grzyby – prawdziwki, podgrzybki, maślaki i koźlaki. Od czasu do czasu z traw i spod liści wyłaniają się piękne czerwone muchomory. Las zmienia swój charakter z mieszanego na typowy bukowy i bukowo-jodłowy. Drzewa pozostawione siłom przyrody wyginają się w różnych kierunkach przyjmując ciekawe kształty.
Po godzinnym marszu dochodzimy do starego kamieniołomu. Od przewodnika dowiadujemy się, że to jedno z kilku wyrobisk, z których dawni mieszkańcy Jaślisk pozyskiwali kamień do budowy murów miejskich. Przewodnik Pan Boguś informuje nas, że w pobliżu przebiega Droga Spirytusowa – dawny szlak handlowy na Węgry. To tędy przemytnicy przewozili spirytus omijając posterunek celny na Przełęczy Beskid.
W końcu dochodzimy do ścieżki odbiegającej od szlaku, by po chwili dojść do wierzchołka góry. Naszym oczom ukazuje się kopiec ułożonych kamieni. Mamy pewność, że to szczyt Kamień (857m n.p.m.). Dokładamy swoje kamyki do kolekcji. Robimy pamiątkowe zdjęcie grupowe. Dłuższa chwila przerwy. Zjadamy kanapki i podziwiamy panoramę odległych wzgórz bieszczadzkich. Schodzimy w dół do granicy ze Słowacją. Spotykamy szlak czerwony i niebieski. Skręcamy w prawo i idziemy chwilę wzdłuż granicy. Po jakimś czasie skręcamy ponownie w prawo i schodzimy w dół niebieskim szlakiem. Po długiej marszrucie wychodzimy na otwartą przestrzeń zielonej łąki. Dochodzimy do głównej drogi z Przełęczy Beskid. Wita nas postać Jezusa ukrzyżowanego i nowo postawiona kamienna brama powitalna Jaślisk. Teraz po płaskiej i równej drodze, żółtym szlakiem kierujemy się w stronę Czeremchy. Mijamy intrygujące dwa drogowskazy, pierwszy do rumuńskiego miasta Babadag odległego o 1034km oraz drugi do północnego przylądka Europy Nordkapp oddalonego o 3190km. Zmęczeni zatrzymujemy się na krótki odpoczynek przy krzyżówce, by po chwil podążyć w kierunku Lipowca. Zachwycamy się rozległymi przestrzeniami pobliskich łąk i lasów skąpanych w ostrym słońcu ciepłej jesieni. Mijamy cerkwisko nieistniejącej już łemkowskiej wsi Czeremcha, krzyże oraz lipowieckie pozostałości PGR-owskieie. Dochodzimy wreszcie do Lipowca. Choć cel podróży osiągnęliśmy, to jakaś nostalgia za nami się ciągnie”.
„Śladami kultury Łemkowskiej”: Tylawa-Smereczne-Wilsznia-Olchowiec, to cel wyprawy klas szóstych
„Zaczęło się niespecjalnie. Pogoda popsuła nam szyki. Deszcz i chłód zmusił nas do odłożenia zaplanowanej eskapady. Ale nie ma tego złego, co by na lepsze nie wyszło! Gorący wiatr z południa przyniósł nam idealne warunki na późno październikową wyprawę. Wyruszyliśmy liczną 88-osobową grupą. Do Tylawy dojechaliśmy autokarami. Tutaj otrzymaliśmy mapy, kompasy i karty pracy z opisanymi zadaniami do wykonania. No cóż, słońce świeciło, krowy się pasły a my zorientowaliśmy mapy i ruszyliśmy w nieznane. Polną drogą, żóltym szlakiem podążyliśmy dolinami potoków Wadernik i Smereczanka wzdłuż wzniesienia Wapno. Fotografując różne krajobrazy oraz okazy spotkanych roślin i zwierząt dotarliśmy do dzwonnicy upamiętniającej istnienie dawnej łemkowskiej wsi Smereczne. Po krótkim odpoczynku z przerwą na drugie śniadanie przewodnik opowiedział nam o ważniejszych wydarzeniach mających miejsce w tej miejscoości. Wspomniał o schizmie tylawskiej czyli przejściu Smereczan z greko katolicyzmu na prawosławie. Mówił o wkroczeniu wojsk niemieckich i budowie strażnicy granicznej zwanej kasarnią. Napomniał również o wykorzystaniu przez Niemców kamiennych macew z dukielskiego kirkutu do regulacji tutejszego potoku. Przybliżył nam smutne losy mieszkańców tej wsi, ich emigrację zarobkową za chlebem, ciężką pracę dla okupanta i przymusowe, powojenne wysiedlenie w ramach Akcji „Wisła”.
Ruszyliśmy w dalszą drogę. W jesiennej scenerii zamglonych beskidzkich wzgórz i złotych łanów łąk pokonywaliśmy kolejne kilometry, by wreszcie dotrzeć do skraju lasu. Krótki odpoczynek spędziliśmy na rozmowach oraz tańcach i gonitwach w wysokich źdźbłach traw. Następny etap wiódł przez bagnistą, leśną drogę. Po przejściu przez potok zatrzymaliśmy się przy pamiątkowej tablicy w miejscu drugiej nieistniejącej wsi Wilsznia. Dowiedzieliśmy się, że nazwy obu wsi pochodziły od nazw drzew smerek czyli świerk i wilchy czyli olchy. To tutaj w pełnym słońcu zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia klasowe i skierowaliśmy się w stronę Olchowca. Dochodząc do wsi napotkaliśmy na tablicę informującą o tym, że kończy się obszar Jaśliskiego Parku Krajobrazowego a zaczyna teren Magurskiego Parku Narodowego. Wychodząc z lasu zauważyliśmy lej po wybuchu bomby z czasów II wojny światowej. W końcu dotarliśmy do Olchowca. Naszym oczom ukazała się prawdziwa wieś. Stada krów, wygrzewający się na drodze kot, szczekający przy budzie pies, wielkie bele sprasowanego siana i wiejskie zapachy a za potokiem Olchowczyk- prawdziwe chyże czyli zagrody łemkowskie. Doszliśmy do centrum wsi. Słynnym olchowieckim, kamiennym mostkiem weszliśmy do Cerkwi Przeniesienia Relikwii św. Mikołaja. Tutaj przewodnik opowiedział o obrzędach kościoła greckokatolickiego.
Na zakończenie czekała na nas nagroda w postaci ogniska i pieczenia kiełbasek. Niespodziankę sprawiły nam mamy członków wyprawy Pani Małgorzata Toropiła i Pani Wioletta Toropiła. Poczęstowały nas pysznymi słodyczami i marynowanymi rydzami.
Po posiłku uzupełniliśmy karty pracy, zidentyfikowaliśmy zebrane po drodze rośliny a pozostały wolny czas poświęciliśmy na gry i zabawy.
Choć do domu wróciliśmy zmęczeni, to już z niecierpliwością czekamy na kolejne takie lekcje.”
A. Lis